Zbigniew Gałucki urodził się w Bogatyni w 1966 r. Obecnie mieszka w Zawidowie i pracuje w pobliskiej Kopani Węgla Brunatnego „Turów” jako spawacz urządzeń górnictwa odkrywkowego. Od 17 lat jest członkiem grupy „Euro Art” przy Miejskim Domu Kultury w Zgorzelcu oraz Stowarzyszenia Bogatyńskich Artystów Plastyków „Krecha”.
Mając dziewięć lat odnotował swój pierwszy sukces artystyczny. Namalował portret Mieszka I, który na stałe zawisł na ścianie klasy historycznej. Kolejne lata kariery szkolnej również wiązały się z wyzwaniami plastycznymi. Był to okres, kiedy Pan Zbigniew próbował odtworzyć dzieła malarskie między innymi Kossaka i Van Gogha.
Z biegiem czasu spróbował prawie wszystkich technik malarskich. Obecnie uprawia głównie malarstwo olejne. Tworzy surrealizm połączony z realizmem. W jego pracach przeważają pejzaże. Lubi też rysunek. Wielką pasją Pana Zbigniewa jest także fotografia. Sam autor mówi, że fotografia wycisza go i działa na niego kojąco. W swoich pracach uwiecznia piękno otaczających nas okolic oraz Gór Izerskich. Jest autorem „Zawidowskich pejzaży”. Pan Zbigniew dostrzegł piękno tych okolic podczas spacerów i wycieczek rowerowych. Mówi, że to piękno chciał zatrzymać w kadrze i pokazywać innym. Jego marzeniem jest uwiecznienie piękna przyrody w Kenii.
Swoje prace zaczął wystawiać już w 1998 r. Na początku były to wernisaże poplenerowe z grupą EUROART. Dzieła wystawiane były nie tylko w Polsce. Przyjemność oglądania mieli także nasi zachodni sąsiedzi. Wystawy odbywały się m. in. w Löbau, Niesky oraz w Görlitz. Pan Zbigniew ma na swoim koncie artystycznym także indywidualne wystawy fotograficzne.
Posiada liczne certyfikaty, które uprawniają go do prowadzenia warsztatów artystycznych z dziećmi i młodzieżą.
Dużym osiągnięciem było opublikowanie na łamach Gazety Wyborczej jednego ze zdjęć wykonanych przez Pana Zbigniewa. Jego fotografia została wybrana ze 141 tysięcy nadesłanych zdjęć.
Artysta nie przywiązuje się do swoich dzieł, chętnie przekazuje je w formie podarunków dla swoich znajomych i przyjaciół. Podkreśla, że w jego twórczości artystycznej bardzo ważne jest wsparcie jego rodziny.
Kiedy i jak zrobił Pan swoje pierwsze zdjęcia?
Zbigniew Gałucki - pierwsze moje zdjęcia to zdjęcia brzozy, która stoi na drodze do Wrociszowa. Kilka lat temu kupiłem aparat ale nie po to by robić pejzaże a po to by fotigrafować swoje obrazy, żeby były udokumentowane. Z pierwszym aparatem chodziłem po polach i fotografowałem drzewka, po długiej zabawie w fotografowanie natury uznałem, że będę robił tego więcej. I tak się zaczęło... Zajmuję się fotografowaniem 6 lat, nie mówię ze jestem cudotwórcą, wszystkiego się nauczyłem sam. Aparat nieustannie towarzyszy mi w podróży bo lubię podróżować, lubię fotografować bo jestem w miejscu w którym się dzieje dana akcja, to jest inaczej jak z obrazami, maluję w domu, a fotografia dotyczy danego miejsca w terenie. Po za tym jest to świetna terapia jak ktoś jest nerwowy to polecam właśnie ten rodzaj zajęcia.
Co Pan fotografuje?
ZG – Głównie naturę, ludzi raczej nie fotografuję. Natura, pejzaż, góry, najwięcej zdjęć mam brzozy na której uczyłem się kadrów, oświetlenia w różnych porach dnia i roku, jedną brzozę można multum razy fotografować i będzie za każdym razem inaczej wyglądała, chmury też są ciekawym obiektem do fotografowania. Dzięki temu, że maulę chyba łatwiej jest mi poradzić sobie z oświetleniem i kompozycja.
Jakie zdjęcia można oglądać na Pana wystawach?
ZG – Mam za sobą już cztery wystawy, pierwsza była we Lwówku Śląskim, druga w Zgorzelcu, kolejna w Bogatyni i czwarta także w Zgorzelcu. Można na tych wystawach zobaczyć pejzaże, dużo zdjęć gór izerskich i sporo z mojej rodzinnej miejscowości – Zawidowa i okolic. Często wyjeżdżam na zdjęcia rowerem.
Fotografowanie to całkiem niedawna Pana pasja, od dawna za to maluje Pan obrazy.
ZG - u mnie nie ma że maluję i maluję, u mnie wygląda to tak, że czasem nie maluję, robię kilka podejść, staram się malować to co chcę a nie to co muszę. Często jest to surrealizm, jak by to ująć to są czasami długo wymyślane obrazy, najpierw długo w głowie siedzą zanim trafią na płótno. Moje obrazy to często efekt moich snów...
Niektóre obrazy są dość mroczne, dlaczego?
ZG - ja bym nie do końca chciał być mroczny, ale siedzi w głowie i ciągnie mnie do malowania takich rzeczy, nie ma tu przypadku to jest wszystko co mnie męczy, dusza trochę ciemna, trochę jasna. Jak spojrzy się na moje zdjęcia i obrazy będzie wyglądało to tak, jakby robiły to dwie różne osoby. Mam tak jakby dwie osobowości idę w plener to podziwiam piękno a w domu przelewam na płótno to co mi w duszy siedzi.
Jakimi twórcami się Pan inspiruje?
ZG - inspirują mnie Beksiński, Władek Gałczyński, inspiracją są też inne obrazy, wystawy na które chodzę. Inna twórczość to spojrzenie indywidualne na daną tematykę. Poruszają mnie wystawy bo dają dużo przemyśleń.
Czy maluje Pan na zamówienie, np. kwiaty czy portrety ?
ZG – Kwiatów nie maluję, nie lubię, może i namalowałbym ale byłoby to dla mnie bardzo męczące zadanie. Ja męczę się jak muszę namalować coś na zamówienie. Zawsze mówię, że namaluję, ale po swojemu, czyli takie surrealistyczne.
Jak długo powstaje Pana obraz?
ZG – nieraz miesiąc, nieraz dwa, nie maluję szybko. Nie muszę, mam czas. Cały czas do czegoś dążę w swoich pracach. Próbuję drążyć jakiś temat. Udoskonalać. Najpierw mam wizję w głowie a potem przenoszę to na płótno, bez szkicowania.
Ile wystaw ma Pan na koncie?
ZG - Indywidualnych może z siedem. Zbiorowych około 30. To były często wystawy poplenerowe. Jeśli chodzi o fotografie to do tej pory miałem 4 swoje wystawy.
Maria Trąd jest malarką z miejscowości Płóczki Górne, która prowadzi we Lwówku Śląskim, na Placu Wolności 27, koło ratusza własną galerię obrazów. Lokal łączy w sobie funkcję galerii i atelier w jednym, ponieważ artystka oprócz prezentowania swoich obrazów, pracuje i tworzy w galerii.
„Lawenda Izerska” prowadzona przez Państwa Dorotę i Tomasza Pawlaków to położone w miejscowości Mlądz gospodarstwo rolne i pracownia artystyczna w jednym. Małżeństwo zajęło się tym w 2006 roku, po zakupie gospodarstwa rolnego. Domeną Pana Tomasza, po części pokrewnie do zawodu - specjalizuje się on w diagnostyce drzew, stała się praca w gospodarstwie rolnym, natomiast artystyczne zamiłowanie jego żony sprawiły, iż zajęła się florystyką i ceramiką. Obecnie ich działalność skupia się na uprawie roślin ozdobnych, drzew na lokalny rynek, pielęgnacji własnego sadu leszczynowego oraz plantacji pigwowca.
Gryfowska Kapela Podwórkowa powstała w 1987 roku. Inicjatorem jej działalności był pan Olgierd Poniźnik, burmistrz Gminy i Miasta Gryfów. W kapeli działało wówczas dziewięciu muzyków. Był to jej najbogatszy skład osobowy, a w zespole śpiewało nawet dwoje dzieci. W ciągu kolejnych lat skład zespołu ulegał zmianom.
„Lawenda Izerska” prowadzona przez Państwa Dorotę i Tomasza Pawlaków to położone w miejscowości Mlądz gospodarstwo rolne i pracownia artystyczna w jednym. Małżeństwo zajęło się tym w 2006 roku, po zakupie gospodarstwa rolnego. Domeną Pana Tomasza, po części pokrewnie do zawodu - specjalizuje się on w diagnostyce drzew, stała się praca w gospodarstwie rolnym, natomiast artystyczne zamiłowanie jego żony sprawiły, iż zajęła się florystyką i ceramiką. Obecnie ich działalność skupia się na uprawie roślin ozdobnych, drzew na lokalny rynek, pielęgnacji własnego sadu leszczynowego oraz plantacji pigwowca.