Pan Mariusz Drozdek jest mieszkańcem małego, ale za to malowniczego miasteczka Leśna, na Pogórzu Izerskim. W swoim warsztacie stolarskim w Świeciu zajmuje się wytwarzaniem galanterii ogrodowej. Jego pracownia stolarska w zasadzie nie różni się niczym od innych zakładów stolarskich. Znajdziemy w niej standardowe maszyny, jakich używa każdy stolarz. Wszystkie prace wykonuje ręcznie, wykorzystując naturalny kształt drewna, przez co każda praca zyskuje niepowtarzalny charakter. Zajmuje się wytwarzaniem jak to sam nazywa „leśnych ludów”. Jako możliwe zastosowanie tych figur wymienia słupy informacyjne, drogowskazy, słupy do bram i ogrodzeń, słupy podtrzymujące różnego rodzaju zadaszenia altan czy ganków, do podpory tarasów oraz jako pojedyncze ozdoby ogrodu, karczmy, restauracji staropolskiej, tarasu itp. Ponadto wykonuje wystroje wnętrz w stylu rustykalnym.
Drzewem zainteresował się około 20 lat temu, a samą rzeźbą jakieś 15 lat temu. Kiedy przeglądał pewna gazetę zobaczył zdjęcie ogrodu skalnego z kamiennym posągiem - wyrzeźbioną twarzą. Wtedy właśnie postanowił zrobić sobie dokładnie taką rzeźbę do własnego ogrodu skalnego. Wybrał do tego drewno, ponieważ miał doświadczenie w pracy w drewnie. To była jego pierwsza rzeźba w życiu - twarz takiego luda. A wykonał ją z kołka długości około półtora metra, którego dostał od swojego ojca. Była to bardzo prosta forma rzeźby - twarz, a gotową pracę ustawił na swoim skalniaku. To był początek jego ścieżki artystycznej. Potem były kolejne prace.
W pewnym momencie zaczął także używać tych elementów do ozdabiania typowych wyrobów stolarskich takich jak drzwi, schody, meble do mieszkań i meble ogrodowe. Były to takie proste elementy rzeźbiarskie. Pan Mariusz kocha tę pracę, potrafi spędzić nawet 20 godzin w pracowni. Bywa, że pomysły wyrywają go ze snu i najchętniej pojechałby wtedy zaraz do zakładu i je wykonał. Wszystkie pomysły rodzą się w jego głowie, ale bywa z nimi bardzo różnie. Czasami pojawiają się nieoczekiwanie, ale bywa i tak, że w poszukiwaniu pomysłu zużyje mnóstwo czasu oraz papieru w szkicowniku. Niezrealizowanych, naszkicowanych projektów ma bardzo wiele, nie starcza jednak czasu na realizację ich wszystkich, bo ze względów czysto ekonomicznych rzeźbiarz trudni się także stolarką tradycyjną. A pomysły leżą i czekają na swój czas.
Rzeźbiarz ponadto czerpie ze sztuki średniowiecznej. Interesuje się też motywami i ornamentyką wikingów, Celtów i druidów. Przemawia do niego prostota formy. Swoje prace prezentuje podczas różnych festynów wiejskich, uroczystości gminnych lub kościelnych. Dużo podróżuje ze swoimi rzeźbami, choć bywa to trudne w związku z ich rozmiarami. Dlatego też wykonał rzeźbioną sztalugę, na której zamocował dużą ramę i umieścił na niej kilka zdjęć swoich prac, a to daje się łatwo transportować. Jego prace można też podziwiać na jego blogu internetowym „Leśne Ludy”.
Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
Mariusz Drozdek - Nazywam się Mariusz Drozdek. Mieszkam w małym miasteczku Leśna, na Pogórzu Izerskim. W tej chwili jesteśmy w miejscowości Świecie, gdzie znajduje się moja pracownia stolarska. Pracownia stolarska niczym się nie różni od innych zakładów stolarskich. Znajdują się tu standardowe maszyny takie, jakie posiada każdy stolarz.
Skąd się wzięła ta pasja?
MD - Drzewem interesuję się powiedzmy już od ponad 20 lat. Konkretnie rzeźbą zainteresowałem się jakieś 15 lat temu, gdy przeglądając jakąś gazetę ujrzałem, właśnie na zdjęciu w tej gazecie, ogród skalny, na którym stała rzeźba - kamienny posąg - twarz była rzeźbiona. Postanowiłem taką rzeźbę sobie właśnie wykonać do swojego ogrodu skalnego, z tym, że jako materiał na taką rzeźbę wybrałem drewno, z tego względu, że z drewnem już miałem wiele do czynienia. No i tak to poszło.
Jak dużo czasu poświęca Pan swojej pracy?
MD -Dzisiaj wykonuję to z różnym skutkiem i różnym natężeniem. Od jakiegoś czasu zacząłem używać też tych elementów rzeźbiarskie do mebli, do drzwi, do schodów. Chcę żeby moje produkty, moje rzeczy były oryginalne i wyróżniały się na rynku.
Co jest Pańską inspiracją, co Pana wciąga, fascynuje?
MD -Trudno powiedzieć, co mnie wciągnęło, no wciągnęło tak jak mówiłem przez to, że ujrzałem to zdjęcie i chciałem mieć też taką rzeźbę, więc zacząłem to samo robić. Po prostu lubię to robić, spędzam przy tym większość czasu. Pierwszą rzecz, jaką zrobiłem to była rzeźba twarzy takiego luda. Dostałem takiego kołka od taty półtora metrowego. Zrobiłem w nim taką twarz, to jest prosta forma rzeźby, którą właśnie ustawiłem na swoim skalniaku.
I odtąd po prostu to koło zaczęło się tak toczyć. Była potem następna, i następna. Później zacząłem używać właśnie tych elementów w różnych przedmiotach, takich typowych dla stolarki, jak już mówiłem wcześniej, drzwi czy schody czy meble różnego rodzaju, do ogrodu, do domu, do mieszkań. Różne elementy stolarskie zacząłem ozdabiać taką prostą formą rzeźby.
Mogę nieraz spędzać 20 godzin na dobę w stolarni. Czasem po prostu budzę się w nocy i potrzebuję cos zrobić; chciałbym pójść tam, bo wpadłem na jakiś pomysł, chcę coś zrobić. Żyję tym po prostu, tym właśnie żyję, tym oddycham.
A jak to jest z pomysłami na rzeźby, skąd się biorą?
MD -Pomysły ogólnie biorą się z głowy przeważnie. Bywa, że jeden pomysł przychodzi bardzo ciężko i nieraz myślę kilka dni nad tym, nieraz tak jest, że nie wymyślę, a nieraz po prostu samo wpadnie do głowy. Wtedy biorę kartkę, jakiś ołówek i szkicuję, rysuję. Bywa, że klient coś chce, ma jakiś pomysł, wtedy tak siedzę i myślę nad tym, rysuję, tych kartek zniszczę, naniszczę, ale w końcu wpadnie ten pomysł i zrobię to. Mam dużo takich pomysłów naszkicowanych, narysowanych, gdzieś złożonych, co jakiś czas przeglądam i staram się je pomału realizować. Trochę z braku czasu, bo zajmuję się też taką tradycyjna stolarką - z czegoś trzeba żyć - nie wyrabiam wszystkich swoich pomysłów.
Co wpływa na tematykę Pańskich prac?
MD -Duży wpływ na to mają też moje zainteresowania. Interesuję się średniowieczem, interesuję się wikingami, interesuję się celtami, druidami i te motywy, może nie motywy, ale ta surowość tych rys, tego wszystkiego, może z tej epoki też wychodzi, ta prostota. Proste rzeczy, które po prostu po połączeniu nadają kształt jakiemuś przedmiotowi, jakiejś rzeczy. Lubię takie właśnie naturalne kształty, wykorzystuję często oflisy w swoich wyrobach, coś tam jeszcze zawsze podrzeźbię. Używam też teraz ostatnio dużo piły motorowej, która bardzo pomaga w tym, że się dużo szybciej wykonuje niektóre prace.
Gdzie Pan prezentuje swoje prace?
MD -Nieraz się wystawiam właśnie na takich różnych festynach wiejskich, czy innych uroczystościach w naszej gminie lub ościennych. Wystawiałem już dłuższy czas, biorąc po prostu swoje rzeźby i jeżdżąc. W związku z tym, że rzeźby, które wykonuję są gabarytowo dosyć duże, to był jakiś nakład, trzeba było prosić kolegę, czy kogoś innego, żeby mi pomógł to przewieźć. Rok temu wykonałem taką sztalugę rzeźbioną. Na sztaludze jest duża rama, gdzie umieściłem kilka zdjęć moich prac i z tym teraz jeżdżę. Wrzucam to sobie do auta i z tym jadę, to jest pod ręką, nie trzeba dużo wysiłku w to włożyć, żeby się z tym przemieszczać.
Maria Trąd jest malarką z miejscowości Płóczki Górne, która prowadzi we Lwówku Śląskim, na Placu Wolności 27, koło ratusza własną galerię obrazów. Lokal łączy w sobie funkcję galerii i atelier w jednym, ponieważ artystka oprócz prezentowania swoich obrazów, pracuje i tworzy w galerii.
„Lawenda Izerska” prowadzona przez Państwa Dorotę i Tomasza Pawlaków to położone w miejscowości Mlądz gospodarstwo rolne i pracownia artystyczna w jednym. Małżeństwo zajęło się tym w 2006 roku, po zakupie gospodarstwa rolnego. Domeną Pana Tomasza, po części pokrewnie do zawodu - specjalizuje się on w diagnostyce drzew, stała się praca w gospodarstwie rolnym, natomiast artystyczne zamiłowanie jego żony sprawiły, iż zajęła się florystyką i ceramiką. Obecnie ich działalność skupia się na uprawie roślin ozdobnych, drzew na lokalny rynek, pielęgnacji własnego sadu leszczynowego oraz plantacji pigwowca.
Gryfowska Kapela Podwórkowa powstała w 1987 roku. Inicjatorem jej działalności był pan Olgierd Poniźnik, burmistrz Gminy i Miasta Gryfów. W kapeli działało wówczas dziewięciu muzyków. Był to jej najbogatszy skład osobowy, a w zespole śpiewało nawet dwoje dzieci. W ciągu kolejnych lat skład zespołu ulegał zmianom.
„Lawenda Izerska” prowadzona przez Państwa Dorotę i Tomasza Pawlaków to położone w miejscowości Mlądz gospodarstwo rolne i pracownia artystyczna w jednym. Małżeństwo zajęło się tym w 2006 roku, po zakupie gospodarstwa rolnego. Domeną Pana Tomasza, po części pokrewnie do zawodu - specjalizuje się on w diagnostyce drzew, stała się praca w gospodarstwie rolnym, natomiast artystyczne zamiłowanie jego żony sprawiły, iż zajęła się florystyką i ceramiką. Obecnie ich działalność skupia się na uprawie roślin ozdobnych, drzew na lokalny rynek, pielęgnacji własnego sadu leszczynowego oraz plantacji pigwowca.